Ja.. Pozostawię ten początek bez komentarza. Nie wiem co mam Wam napisać. Życzę miłego czytania ;s Myślę, że po przeczytaniu domyślicie się co będzie dalej ;)
_________________________________________________________________________
Gdy zaszliśmy pod jego dom byłam bardzo zdenerwowana. Co mam mu powiedzieć? Że go kocham? Ja sama nie wiem czy go kocham czy nie. To zbyt skomplikowane.
Weszliśmy do jego pokoju. Położyłam moją torbę koło jego łóżka. To nie są moje pierwsze wagary, ale moja mama nigdy nie ma z tym problemu.
- Chcesz coś do picia? - zapytał chłopak, po czym odpalił laptopa żeby pokazać mi zdjęcia z wakacji.
- Nie, dzięki. - odpowiedziałam nieobecnym głosem.
- Słuchaj. Ja nie wiem jak ty na to zareagujesz ale.. - nie zdążył dokończyć ponieważ mu przerwałam.
- Łukasz, ja nie wiem co teraz czuję ale ty zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem.
- A nie uważasz, że jeśli bylibyśmy razem i coś by spowodowało to, że się rozstaniemy to już nie będziemy potrafili być przyjaciółmi? - powiedział, a po tonacji jego głosu byłam pewna, że to pytanie retoryczne - A poza tym ja do ciebie nic nie czuję..
To był cios. Ale czego mogłam się spodziewać po miesiącach niepewności. Po tym trzymaniu go na dystans i kłótniach, które zawsze kończyły się płaczem. Jego słowa chyba tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że to było tylko zauroczenie i że tworzymy świetną parę ale jako przyjaciele, a nie chłopak-dziewczyna. Odpowiedziałam mu uśmiechem.
- Dlaczego się śmiejesz? To jest zabawne? - zapytał ze zdziwieniem na twarzy.
- Nie, ale cieszę się że to powiedziałeś. -Powiedziałam zadowolona. - To skoro mamy już wszystko wyjaśnione to.. Wiesz może jak ma na imię ten nowy z przeciwnej klasy? - Po tym pytaniu dostałam poduszką w twarz.
- Ale ty jesteś. Haha.
W tamtym momencie zrobiło się tak jak kiedyś. Miło i luźno. Znów rozmawialiśmy o wszystkim.
Weszliśmy do jego pokoju. Położyłam moją torbę koło jego łóżka. To nie są moje pierwsze wagary, ale moja mama nigdy nie ma z tym problemu.
- Chcesz coś do picia? - zapytał chłopak, po czym odpalił laptopa żeby pokazać mi zdjęcia z wakacji.
- Nie, dzięki. - odpowiedziałam nieobecnym głosem.
- Słuchaj. Ja nie wiem jak ty na to zareagujesz ale.. - nie zdążył dokończyć ponieważ mu przerwałam.
- Łukasz, ja nie wiem co teraz czuję ale ty zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem.
- A nie uważasz, że jeśli bylibyśmy razem i coś by spowodowało to, że się rozstaniemy to już nie będziemy potrafili być przyjaciółmi? - powiedział, a po tonacji jego głosu byłam pewna, że to pytanie retoryczne - A poza tym ja do ciebie nic nie czuję..
To był cios. Ale czego mogłam się spodziewać po miesiącach niepewności. Po tym trzymaniu go na dystans i kłótniach, które zawsze kończyły się płaczem. Jego słowa chyba tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że to było tylko zauroczenie i że tworzymy świetną parę ale jako przyjaciele, a nie chłopak-dziewczyna. Odpowiedziałam mu uśmiechem.
- Dlaczego się śmiejesz? To jest zabawne? - zapytał ze zdziwieniem na twarzy.
- Nie, ale cieszę się że to powiedziałeś. -Powiedziałam zadowolona. - To skoro mamy już wszystko wyjaśnione to.. Wiesz może jak ma na imię ten nowy z przeciwnej klasy? - Po tym pytaniu dostałam poduszką w twarz.
- Ale ty jesteś. Haha.
W tamtym momencie zrobiło się tak jak kiedyś. Miło i luźno. Znów rozmawialiśmy o wszystkim.
***
Minęło kilka dni od naszego pogodzenia się. Znów było tak jak dawniej. Zapomnieliśmy o wszystkim. Znów żyliśmy tak jak kiedyś.
Poprzedniego dnia poszłam bardzo późno spać i rano nie mogłam dojść do siebie. Spędziłam przed lustrem trochę więcej czasu niż zawsze, ponieważ musiałam ukryć moją zmęczoną twarz. Kiedy juz się wyszykowałam, zbiegłam ze schodów, szybko się ubrałam i wyszłam do szkoły. Kątem oka widziałam jak nowi sąsiedzi wprowadzają się do domu obok. Miałam nadzieję, że to będą mili i towarzyscy ludzie. Tak rozmyślając dotarłam do szkoły. Czekał mnie kolejny nudny dzień poświęcony nauce. Po tych, cudownych, siedmiu godzinach w szkole wróciłam do domu, zjadłam obiad i położyłam się u siebie w pokoju, ponieważ bolała mnie głowa. Niestety nowi lokatorzy nie pozwolili mi odpocząć, ponieważ nasz dom to był bliźniak, więc każde pęknięcie i stukniecie w moją ścianę słyszałam bardzo wyraźnie. Byłam wściekła. Chciałam w spokoju odpocząć po męczącym dniu w szkole, ale chyba nie było mi to dane. Po jakimś czasie wróciła moja mama z ładnie zapakowanym ciastem które kupiła w cukierni, niedaleko naszego domu. Zawołała mnie, żebym zeszła na dół. Kiedy już to zrobiłam, jej propozycja mnie bardzo zdziwiła.
- Mam do ciebie ogromną prośbę kochanie. - Powiedziała z dużym uśmiechem.
- Tak? - Powiedziałam z niepewnością.
- Czy mogłabyś wziąć to ciasto i pójść przywitać ładnie naszych nowych sąsiadów? Zrobiłbym to sama ale spieszę się do fryzjera, a poza tym słyszałam, że mają oni fajnego syna w twoim wieku. - Powiedziała z uśmiechem, który nie schodził jej z twarzy odkąd weszła do mieszkania.
- Dobrze, pójdę. Ale nie baw się w swatke.
- No może. Dobra. To ja lecę. Pa! - Rzuciła i wyszła w pośpiechu z domu.
Pobiegłam na górę żeby się przebrać, bo przecież nie pójdę do nowych sąsiadów w starch leginsach i rozciągniętym swetrze. Wyskoczyłam w moje ulubione jeansy i białą koszulkę, do tego czarny sweterek i biało, ulubione, trampki. Zarzuciłam na siebie kurtkę, wzięłam ciasto i poszłam pod drzwi nowych lokatorów. Zadzwoniłam do drzwi i kiedy się otworzyły trochę mnie zamurowało...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz