Hej! Tak, tak wiem. Nie tłumacze się bo dobrze wiecie co napiszę.. Rozdział jest krótki bo nie miałam pomysłu co jeszcze napisać. Myślę że rozdziały będą pojawiać się tak raz na miesiąc, ponieważ nie mam zbytnio czasu na pisanie, wiecie, 3 klasa gimnazjum, egzaminy, dużo nauki, bla, bla, bla..
No to miłego czytania!
WhiteAngel ;3
Minęło kolejnych kilka deszczowych dni w Anglii. Mało wychodziłam od siebie z pokoju. Złapałam okropnego dola. Nie wiem czy to przez tą ostatnią rozmowę z Maćkiem czy to przez pogodę, ale czułam się fatalnie. Najchętniej cały dzień siedziałabym przed komputerem i czekała na wiadomość od Karola.
- Ada! Chodź na obiad! - Usłyszałam głos cioci z dołu.
- Już idę. - Wstałam leniwie z łóżka i udałam się do kuchni.
- Ale pięknie pachnie. - Wcale nie miałam ochoty na jedzenie ale nie chciałam zrobić cioci przykrości.
- Dziękuję. A co ty taka ostatnio smutna chodzisz? - Powiedziała ciocia doprawiając zupę.
- Wszystko mi się skomplikowało..
- Ale co konkretnie? - Odpowiedziała ciocia napełniając miseczkę zupą.
- Moje życie. Sama już nie wiem co czuje. - Mówiłam ze wzrokiem skierowanym na szybę.
- No powiedz mi dokładnie co się dzieje. Chce ci pomóc. - Ciągnęła ciocia.
- Mam, tzn miałam chłopaka, który twierdzi, że go zdradziłam..
- A dlaczego tak twierdzi? - Odpowiedziałam cioci wszystko co się wydarzyło. Powiedziała, że wszystko się ułoży, czyli to czego nie chciałam juz słyszeć.
Po naszej rozmowie ciocia poszła do pracy, a za jakiś czas wrócił Maciek. Znów próbował mnie zagadać.
- Jak ci minął dzień? - Powiedział siadając na kanapie.
- Dobrze.. Wiesz co. Chyba muszę już wrócić..
- Dlaczego? Źle ci u nas?
- Nie, tylko po prostu stęskniłam się za.. Rodzicami.
Maciek juz nic więcej nie powiedział. Wiedział ze nie to chciałam powiedzieć. To dziwne ale przestałam czekać na wiadomość od Karola ,wręcz przeciwnie, moje myśli teraz krążyły wokół Łukasza.. Może ja go jednak kocham, a Karol był tylko pocieszeniem. Miałam tyle pytań bez odpowiedzi w głowie...
*kilka tygodni później*
Obudziłam się i zaspanym krokiem ruszyłam w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej białą bluzkę i czarną spódniczkę. Za kilka godzin miało odbyć się rozpoczęcie roku szkolnego.
Po dwu godzinnej akademi odbyło się spotkanie z wychowawcami. Pani podała nowy plan lekcji, porozmawialiśmy chwile i rozeszliśmy się do domu. Znaliśmy się dobrze. W końcu to już drugi rok razem. Lubiłam moją klasę, za jej humor i pomoc w trudnych sytuacjach. Myślę że to będzie dobry rok :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz